Małeckiego znam osobiście. Wiem, że ma imię Maciej i lat trzydzieści osiem; studia w klasach fortepianu i kompozycji ukończy! w Warszawie, lecz uzupełnia! w Stanach Zjednoczonych, koncertował przez jakiś czas w duecie fortepianowym z Jerzym Derflem, a potem zaczął komponować - głównie muzykę teatralną. Popełnił trzy musicale (choć nie jest to może najlepsze określenie takich sztuk z piosenkami); "Oko" (z tekstem Kofty), "Apetyt na czereśnie" (z tekstem Osieckiej), "Cień" (z tekstem Młynarskiego), no i zabrał się do opery, o której poniżej. Miło stwierdzić, że jest mężem uroczej aktorki, Anny Seniuk. Młynarski też nie jest mi obcy. Młodszy od Małeckiego o rok, różni się od niego zarówno imieniem (Wojciech mianowicie) jak i wykształceniem (filologia polska), no a przede wszystkim dziedziną uprawianej sztuki: pisze teksty. Od debiutu aż po dzień dzisiejszy tworzy świetne piosenki znane wszystkim kulturalnym Polakom (i przestać tworzyć, na s
29.07.1979
Wersja do druku