- Spektakl ten to świetna zabawa formą, ale przede wszystkim opowieść. Historia o tym, że małe krasnoludki, gdy działają w grupie i wykorzystują swoje mocne strony, są w stanie osiągać wielkie cele, mimo że są małe - mówi reżyser Michał Derlatka przed premierą "Siedmiu krasnoludków" w Teatrze Miniatura w Gdańsku.
z Michałem Derlatką [na zdjęciu], reżyserem spektaklu "Siedmiu krasnoludków" w gdańskim Teatrze Miniatura, rozmawia Gabriela Pewińska: Ponoć jeden z aktorów grający krasnoludka złamał nogę. Klops? - Ależ skąd! Zrobimy tak, by noga w gipsie wyglądała na celowy zabieg teatralny. Zastanawiamy się teraz, czy kule za pomocą których Misiek będzie się poruszał, to mają być zapałki, widelce czy maszynki do golenia. Misiek to jeden z dwójki protagonistów. Romek wszystko robi jako pierwszy, a Misiek to jego nadskakujący przyjaciel, który, a to pech!, już nie będzie nadskakiwał... Wywrotowe to Pana przedstawienie. W jednym z wywiadów mówi Pan: "Krasnoludek może na przykład spotkać wielką nogę, formę reprezentującą Śnieżkę". Śnieżka wystąpi u Pana tylko jako noga? - Na scenie zobaczymy różne kawałki Śnieżki. Postać zagra też aktorka, której towarzyszyć będą krasnoludki kukiełki. Skala wielkości i małości będzie konsekwent