"SPOT!" w reż. Szymona Turkiewicza w Teatrze Zakład Krawiecki we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku.
Mimo barwnych pretekstów spektakl Turkiewicza jest nijaki. Nikogo nie czaruje ani nie chłoszcze. Szef wrocławskiego Zakładu Krawieckiego miewał doprawdy doskonałe pomysły, kiedy interpretował cudze rzeczy. Tym razem jednak sam ułożył komediodramę o ludziach poddanych strumieniowi reklam, lecz nie wzbudził między aktorem a widzem takiego napięcia, które ożywia teatr. Nie rozśmieszył, nie zaczarował, ani nie wzruszył. W postindustrialnej przestrzeni wrocławskiego Browaru Mieszczańskiego oglądamy ni to musical, ni to dramatyczny kabaret o nieprzekonujących smutkach copywritera opowiadanych przez cztery osoby. Oczywiście, w odgrywanych przez Magdalenę Engełmajer-Turkiewicz, Kalinę Hlimi-Pawlukiewicz, Ernesta Nitę i Piotra Charczuka historyjkach są grepsy, zdarzenia i piosenki w miarę dowcipne i dobrze zagrane. Zespół wrocławskiego teatru radzi sobie z postaciami, z ich niby-namiętnościami czy niewyrazistym emploi. Tylko że postaci ze "Spotu!" to papie