Warszawskie przedstawienia: "Transfer" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym, "Fioletowa krowa" w reż. Edwarda Wojtaszka w Teatrze Nowym Praga, "Małe zbrodnie małżeńskie" w reż. Marcina Sosnowskiego w Teatrze Ateneum, "Piaskownica" w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze Narodowym, "Panieński Raj" w reż. Rafała Sabary w Teatrze Powszechnym oraz przegląd Małe Sztuki z Wielkimi Aktorami w Teatrze Na Woli ocenia Tomasz Miłkowski w Trybunie.
Sezon na małe sztuki trwa nieprzerwanie - dla teatru to błogosławieństwo, bo potrzeba stosunkowo niewiele środków, a spektakl na scenie jest. Księgowi teatralni to ubóstwiają. To jednak wcale nie znaczy, że małe jest łatwe. Mistrzowie monodramu najlepiej wiedzą, jak bardzo muszą się natrudzić, aby skupić na sobie i uwagę widowni Można zaryzykować tezę, że im mniej aktorów na scenie, tym trudniej. Czasem prowadzi to nawet do katastrofy. Pamiętam takie przedstawienie "Emigrantów" Mrożka (miłosiernie spuszczę zasłonę milczenia, w czyim wykonaniu), które pokazywane na pewnym festiwalu przytrzymało na widowni do końca tylko... jury, w tym niżej podpisanego. W wielkiej inscenizacji zawsze można się schować za partnera albo i za dekorację, w malej sztuce wszystkie szwy są widoczne, to po prostu sprawdzian bezwględny. Toteż trudno zrozumieć wyniosłą ironię niektórych recenzentów, którzy powitali nową scenę na warszawskiej Pradze, Teatr Nowy P