Dawno już nie widziany w Olsztynie Andrzej Burzyński przybył z Paryża, by przypomnieć się nam realizacją sławnej sztuki Jean Paul Sartre'a "Przy drzwiach zamkniętych". Nie zatarło się jeszcze wspomnienie "Czekając na Godota" Samuela Becketta w reżyserii Janusza Kozłowskiego- i widzimy na olsztyńskiej Scenie Kameralnej kolejne dzieło dwudziestowiecznej dramaturgii. Obie te sztuki w szczególny sposób się uzupełniają. Należą do tego samego nurtu, i dotykają punktu, do którego dotarła w połowie naszego stulecia tragedia nowożytna i którego dotąd właściwie nie zdołała przekroczyć: absurdalności ludzkiej egzystencji. Kwestia zagrożonej wolności jednostki staje tu w obliczu rozstrzygnięć ostatecznych i wyraża się obrazem zamknięcia, skazania, nieodwracalności. Przedstawienie można uznać za udane. Nic tu właściwie nie jest chybione: nowy przekład Jerzego Adamskiego, adaptacja tekstu, scenografia Edwarda Ratuszyńskiego, czy wreszcie sposób,
Tytuł oryginalny
Małe paryskie inferno
Źródło:
Materiał nadesłany
Fakty nr 29