EN

1.08.2009 Wersja do druku

Mała rewolucja

Wiele jest w społecznie zaangażowanym teatrze upominania się o "skrzywdzonych i poniżonych". Ale rzadko zamiast wypowiadać się w ich imieniu - oddaje im się głos - pisze Joanna Wichowska w Dwutygodniku Strona Kultury.

Teatr Węgajty skutecznie uczynił atut ze swojej izolacji. Podczas organizowanego już po raz siódmy festiwalu Wioska Teatralna skupił w swojej siedzibie - i w kilku okolicznych wioskach - ludzi zajmujących się najważniejszymi społecznymi problemami współczesności. W takim miejscu, w środku lasu, ich głos zabrzmiał wyraziście i poruszająco. Powielany na ksero, zszyty konopnym sznurkiem program festiwalu ma podtytuł "teatr potrzebny - kontynuacje - interwencje" i zaczyna się od motta z książki "Ausgeschlossenen" Heinza Bude: "W naszym społeczeństwie zmieniła się liczba tych, którzy wymagają troski. Musimy się troszczyć o coraz więcej ludzi. I to nie tak, że wieczorem, przy czerwonym winie pomyślimy sobie: Ach, co też się na tym świecie dzieje!, ale w ten sposób, że ludziom, którzy stracili odwagę, będziemy głosić: Każdy może coś zrobić". Że takie słowa pachną patosem? Albo łatwym, propagandowym optymizmem? Nic z tych rzeczy. To, co się w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mała rewolucja

Źródło:

Materiał nadesłany

Dwutygodnik. Strona Kultury nr 10 online

Autor:

Joanna Wichowska

Data:

01.08.2009

Festiwale