EN

22.09.2006 Wersja do druku

Mała opera chińska

Andrzej Molik: "Córka króla smoków", której premiera odbędzie się dziś w Teatrze im. H.Ch. Andersena, to setne przedstawienie wyreżyserowane przez Pana. Jakie było pierwsze? Włodzimierz Fełenczak, reżyser, dyrektor Teatru Andersena: Zadebiutowałem w 1972 r. również baśnią sięgającą do chińskiej tradycji "Tygrys tańczy dla Szu-Hin" Anny Świerszczyńskiej. Premiera odbyła się w Teatrze Starej Pani w Pradze, a wkrótce także w Białymstoku i spektakl odniósł sukces. Mieć sukces to dobra rzecz, ale utrzymać się przez wiele lat jako reżyser, to inna sprawa. Musi mieć Pan sentyment do kultury Kraju Środka. Co Pana w niej pociąga? Chiny to 30 wieków literatury. Tam było wszystko - teatr masek, lalek, gestu, opera pekińska i inne formy teatru. Pomyślałem, że warto wrócić do tego bogactwa. Wziąłem opowiadanie fantastyczne Li Czchao-Weja, powstałe pomiędzy VII a IX wiekiem. Najbardziej podziałały na mnie dwie historie. W jednej bawolarz zobacz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mała opera chińska

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Lubelski nr 222

Autor:

rozm. Andrzej Molik

Data:

22.09.2006

Realizacje repertuarowe