No i mamy w Warszawie nowy teatr. Zewnętrznie nieduży, ale przecież ogromny. Warszawska Opera Kameralna działa już od 25 lat, lecz dopiero w połowie października 1986 roku mogła zaprosić publiczność do własnego gmachu. Przedtem artyści występowali na różnych wynajętych scenkach i estradach krajowych i zagranicznych. Złośliwi twierdzili wprawdzie, że taka "bezdomność" bardzo na rękę była dyrektorowi Stefanowi Sutkowskiemu i dlatego nie przyjmował on propozycji osiedlenia się, aby częściej występować poza krajem. Teraz argument "życzliwych" umarł śmiercią naturalną, opera ma siedzibę - cacko wypieszczone od wewnątrz i z zewnątrz, małą świątynię wielkiej sztuki. Wykończenie budynku dokonane jest ze smakiem godzącym klasycystyczną architekturę z wymogami współczesnego człowieka. Drewniane boazerie, złocone świeczniki, mosiężne klamki i barierki, pobielane ściany. W foyer - wystawa awangardowych grafik Janiny Kraupe na tematy muzyczne
Źródło:
Materiał nadesłany
Argumenty, nr 46