Znów... to znaczy po 136 latach od warszawskiej premiery tej, dziesiątej z kolei opery Verdiego. Zwróćmy uwagę na wymowę dat: w 1847 r. prapremiera we Florencji, a już w niespełna dwa lata premiera w Teatrze Wielkim w Warszawie, i to w tłumaczeniu polskim. "Makbet"' był pierwszą operą zapowiadającą nowy styl Verdiego, a zarazem pierwszym ucieleśnieniem jego szekspirowskich tęsknot. Od wczesnej młodości czytywał Szekspira w dobrych włoskich tłumaczeniach. Wyczuwał w nim poetę i głębokiego znawcę duszy ludzkiej, a przede wszystkim człowieka teatru. Szekspir był mu bliski i stawał się coraz bliższy w miarę jak i sam Verdi stawał się w coraz większym stopniu człowiekiem teatru. W tej ponurej tragedii niepohamowanej żądzy władzy wysuwają się na czoło bohater tytułowy i jego nie znająca skrupułów małżonka, reszta sprowadzona jest do roli tła. I tutaj przemówiły do Verdiego przede wszystkim teatralne walory dramatu. Mniej troszczył si�
Źródło:
Materiał nadesłany
"Kurier Polski" nr 224