"2007: Macbeth" w reż. Grzegorza Jarzyny TR Warszawa w hali Waryńskiego w Warszawie. Specjalnie dla e-teatru pisze Agnieszka Kłos.
Teatr zmarł, a właściwie nie żyje w swojej klasycznej wersji. Pomyślałam o tym wspinając się po rusztowaniach na widownię, żeby zobaczyć najnowszego Grzegorza Jarzynę. Może żyjemy w czasach, w których sztuka zaczyna się po tekście? Kolejne przedsięwzięcia TR Warszawa wymagają coraz większych i odważniejszych zabiegów formalnych. Po każdym takim wydarzeniu najdłużej do siebie dochodzi widownia, bo ona najsilniej odpiera wszelkie ataki nowinek. Wyprawa do hali fabrycznej, toalety w krzakach, przenikliwe zimno przez cały spektakl spowodowały, że po raz pierwszy nie czułam na widowni nieznośnego smrodu klasycznej kultury. I zrozumiałam zabieg Jarzyny, skupić całą uwagę publiczności na perypetiach Makbeta. Ten spektakl to film amerykański. Tyle tylko, że oprócz szybkiej akcji, brawurowych momentów zwrotnych i precyzji scenicznego montażu, zapach spalenizny i huk wystrzałów są autentyczne. Hałas wypłoszył zresztą kilku widzów ze spektaklu