Rok temu kilka teatrów ogłosiło zamiar wystawiania Makbeta. Nic, tylko przyklasnąć. Ostatnio sięgano raczej po komedie Szekspira, ze skutkiem artystycznie umiarkowanym. Nazwiska reżyserów słynnej tragedii: Andrzeja Wajdy, Mai Kleczewskiej, Grzegorza Jarzyny i Piotra Kruszczyńskiego zapowiadały tak zwaną konfrontację pokoleń. Dwoje pierwszych wykorzystało nowy przekład Antoniego Libery, pozostali tłumaczenie Stanisława Barańczaka sprzed kilku lat. Przedstawienia powstały nie na prowincji jako danina dla szkół, bo sztuka jest w lekturze, tylko w zespołach znanych: w Starym Teatrze w Krakowie, w Teatrze Kochanowskiego w Opolu oraz w warszawskich Rozmaitościach i Teatrze Polskim. Spodziewać się należało poważnej rozmowy o naszej współczesności, co każdy z realizatorów w wywiadach przed premierą wyraźnie podkreślał. W pierwszej chwili uznałam, że to sukces Jarosława Komorowskiego, autora niedawno wydanej książki Piramida zbrodni. Makbet w kulturz
Tytuł oryginalny
Makbet w rytmie popkultury
Źródło:
Materiał nadesłany
Twórczość nr 10