- Na szczęście stołeczne teatry nie są tak bardzo dla mnie atrakcyjne, zaś w kraju, poza wieloma złymi zjawiskami, dzieje się dużo pozytywnego. Na tym wolę się koncentrować, bo nawet jeśli pracujemy daleko od głównych ośrodków, są festiwale, na których możemy się pokazać - reżyser Marcin Liber, uczestnik Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku w rozmowie z Jackiem Cieślakiem.
Jacek Cieślak: Kim jest Makbet ze spektaklu [na zdjęciu], który zobaczymy w Gdańsku? Marcin Liber: Wychodziłem z założenia, że nie ma dobrych władców i dobrych królów, a bardziej od losów indywidualnych interesowała mnie zbiorowość - mechanizmy społeczne. Inspirację znalazłem w tekstach Zygmunta Baumana, porównującego dzisiejszą rzeczywistość do reality show, a zwłaszcza pierwszych edycji "Big Brothera". Dają one poczucie, że musimy brać udział w grze, której jedyną zasadą jest wykluczanie innych. Żeby przeżyć - trzeba eksterminować innych. Takiej świadomości towarzyszy strach, który jeszcze bardziej eskaluje okrucieństwo. Dlatego motorem napędowym postaci w moim spektaklu jest lęk o przetrwanie. Ważny jest cytat fotograficzny - zdjęcie z Białego Domu: prezydent Barack Obama wraz z najbliższymi współpracownikami obserwuje moment szturmu na kryjówkę Obamy Bin Ladena i jego zabicie. - "Albo oni, albo my"? Tak trzeba nazwa