Młodzież była zauroczona, ktoś po spektaklu chełpił się nawet, że ma takie nagranie na kasecie... Reżyser najnowszej premiery "Makbeta" w lubelskim Teatrze Kameralnym, Andrzej Żarnecki, sam oprawił spektakl muzycznie. Umyślił sobie, żeby sięgnąć po muzykę współczesną, ale taką młodzieżową, więc ni mniej, ni więcej tylko pojawiające się na początku przedstawienia trzy dziwaczne postacie czarownic (z których ust Makbet usłyszy przepowiednię, iż niebawem jemu przypadnie w udziale tytuł Thana Cawdoru, a w ślad za tym - korona królewska) poruszają się w rytmie rapu. Reżyser z rozmysłem okroił przedstawienie, czyniąc spektakl zwartym. Zmyślnie zaprojektował scenografię, stosując różne zasłony i odsłony, co przy sprawnym operowaniu światłem dało efekt, że akcja przemieszcza się błyskawicznie, a tym samym rozgrywa się w szybkim tempie. W spektaklu jest wiele umowności. Aktorzy nie przywdziewają wystawnych dworskich szat. S
Tytuł oryginalny
"Makbet" rapujący
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Wschodni Nr 59