ADAM HANUSZKIEWICZ na scenie Teatru Narodowego konsekwentnie realizuje cykl inscenizacji szekspirowskich: był już "Ryszard III", był "Hamlet", kolej na "Makbeta". "Hamlet" - jak pamiętamy - był wydarzeniem artystycznym, był nie tylko prezentacją tragedii, ale i jej świetną interpretacją. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o "Makbecie". Ogólnie biorąc, w historii wystawień (i ekranizacji) "Makbeta" zarysowały się dwie tendencje. Tradycyjna - wysuwająca na plan pierwszy Lady Makbet jako motor zła, "adwokata diabła", inspiratora chorej ambicji Makbeta; i nowsza - przywracająca należne miejsce samemu Makbetowi, akcentująca jego osobisty dramat, wydobywająca złożoność tej postaci, jednego z najwspanialszych (bo najbardziej ludzkich) bohaterów szekspirowskich. Tą drugą drogą poszedł na przykład Polański w swej głośnej - ale raczej nieudanej - ekranizacji "Makbeta", gdzie rola Lady Makbet była jedynie epizodem. Hanuszkie
Tytuł oryginalny
Makbet - czyli wielka szkoda
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 301