- Na afiszu Teatru Powszechnego w Warszawie są "Dzienniki Majdanu" w reżyserii Wojtka Klemma. To spektakl na podstawie relacji demonstrantów z kijowskiego Majdanu. Wzrusza, przypomina dramatyczne wydarzenia i zmusza do dyskusji. Ma dotrzeć do środowisk kulturalnych - mówi Joanna Wichowska, dramaturżka przedstawienia.
Z Joanną Wichowską rozmawia Edyta Błaszczak Co pani czuła obserwując wydarzenia na kijowskim Majdanie? - Miałam syndrom Ukraińca na emigracji - spędzałam przy komputerze całe dnie i noce, nie mogąc się oderwać od kolejnych doniesień. Odczuwałam całe spektrum emocji. Od wielkiego entuzjazmu, który był na początku, po przerażenie pierwszymi pobiciami studentów 30 listopada w nocy. Potem były kolejne fale entuzjazmu i lęku, że tam się zaraz poleje krew. Rozpacz, żałoba - kiedy ta krew się rzeczywiście polała i zginęli ludzie. Jednocześnie dużo myślałam o tym, że ten mikroorganizm, to państwo w państwie i miasto w mieście, którym był Majdan, to jest taki model, od którego my powinniśmy się uczyć. Polacy nie doceniają Majdanu jako propozycji systemu opartego na samoorganizacji, na oddolnych inicjatywach, antyhierarchicznego, włączającego różne środowiska. Zamiast tego skupiliśmy się na sensacjach. Europa mogłaby uczyć się od ma