EN

28.01.1988 Wersja do druku

Mają swoje losy dramaty

Ileż ja widziałem "Dziadów" w swoim życiu! Każde innej służyły sprawie. Mickiewicz występo­wał w nich zawsze jako narzę­dzie, jego tekst jako surowiec, który samą swoją klasą miał wy­nosić na wyżyny wszystkich, którzy się weń wdzierali. "Dziady" to taka przeklę­ta góra, którą może zdobyć ktoś, czasem, ale cała reszta śmiałków zlatuje z niej na złamanie karku, licząc to sobie za po­rażkę szlachetną lub ambitną wpadkę. Reżyserzy zabierający się do tego dra­matu, zachowują się jak alpiniści włażą­cy po raz setny na dawno zdobytą górę już tylko po to, żeby się na niej dać sfo­tografować. Gazety zawsze przy okazji kolejnego wejścia na szczyt odnotują na­zwiska i liczby tych, którzy na niej zo­stali na zawsze. To podnosi rangę wej­ścia...Dzieło to ma w naszych wizjach wewnętrznych pewien zapis, pewne, konotacje i one narzucają każdorazowy od­biór nowej inscenizacji. Tu ważne jest wszystko: od scenografi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mają swoje losy dramaty

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawy i Ludzie

Autor:

Bohdan Drozdowski

Data:

28.01.1988

Realizacje repertuarowe