"Detroit. Historia ręki" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Piotr Morawski w Dwutygodniku.com.
W "Detroit" Wiktora Rubina historia amerykańskiego Forda to taka sama utopia jak te, które znamy z socrealistycznych produkcyjniaków W 1950 roku Adam Tarn dostał za "Zwykłą sprawę" pierwszą nagrodę w konkursie na sztukę socrealistyczną. W 1954 roku Reginald Rose pisze sztukę "Dwunastu gniewnych ludzi". Paradoks polega na tym, że obaj - Polak i Amerykanin - opowiadają z grubsza biorąc ten sam dramat sądowy. Dowiedzieliśmy się o tym jesienią z projektu "Sztuka jest najwyższą radością, jaką człowiek daje samemu sobie" Michała Januszańca, Michała Kmiecika i Joanny Krakowskiej w Teatrze Nowym w Łodzi. "Detroit. Historia ręki" Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina to ciągle ta sama opowieść. W 1933 roku Diego Rivera na zaproszenie Detroit Institute of Arts namalował na dziedzińcu tej instytucji mural przedstawiający robotników w Ford Motor Company. Rok później na Zjeździe Pisarzy Radzieckich w Moskwie Maksym Gorki proklamował program sztuki socre