VI Brave Festival we Wrocławiu podsumowuje Paulina Wilk w Rzeczpospolitej.
Brave Festival. We Wrocławiu zachwyt miesza się z bezradnością - rytuały umierają na naszych oczach. Na wszystkich pokazach tłok, drzwi się nie domykają, brakuje wejściówek. Sale muszą być nieduże, bo obrzędy wymagają bliskości. Tu nie ma wygodnego podglądania z dystansu. Trzeba być gotowym do uczestnictwa, skonfrontować się z egzotyczną duchowością i prastarymi praktykami. Ten festiwal wprawia w zachwyt, ale ma swoją cenę: wywołuje niepokój, a często poczucie ubóstwa. Do świata masowo szytych T-shirtów i dżinsów wkraczają goście w chustach haftowanych złotymi nićmi, tunikach szytych jak przed wiekami i specjalnie drapowanych jedwabiach. W naszej codzienności, pełnej technologii i racjonalizacji, zjawiają się szamani, zaklinacze, uzdrowiciele, którzy rozmawiają z duchami i przywołują energie. Ożywiają wierzenia i zachowania, które dawno porzuciliśmy. Preislamskie praktyki Brave Festival stawia wymagające pytania, b