Pierwsza w tym sezonie premiera w Teatrze na Świebodzkim - "
Tama" Conora McPhersona - zapowiada się na magiczną.
To opowieść o przyjaźni, o przywiązaniu do korzeni. Dzieje się współcześnie w pubie w irlandzkiej wiosce. Pewnego wietrznego wieczoru spotykają się tu czterej mężczyźni i kobieta, która właśnie zamieszkała na wsi. Kobieta wprowadza między starych znajomych ferment. Wszyscy piją. rozmawiają. Opowiadają sobie historie o duchach, wspominają przeszłość, mówią, co się komu niegdyś przytrafiło. Z rozmów przeziera magia i tajemniczość. A za ścianą hula wiatr. Czy to wiatr właśnie, czy ciepło i wzajemna bliskość sprawiają, że każdy z piątki bohaterów wspomina to, co sprawia mu ból i odkrywa w sobie starannie skrywane strachy? Przyglądaliśmy się próbie generalnej. Było ciekawie, z pozornie banalnych rozmów wyzierało napięcie. - W tej sztuce właściwie nie ma akcji - opowiadała reżyserka podczas niedawnej konferencji prasowej w Teatrze Polskim. - Ważne jest, że w "Tamie" wszyscy bohaterowie są dobrzy. Jest tu bardzo głęboki humaniz