- Głos to nie wszystko. Potrzebna jest jeszcze wiedza, jak poprowadzić całą partię, śpiewając czasem z dużym składem orkiestry, by nie zrobić sobie krzywdy. Trudności do pokonania jest naprawdę wiele - mówi Magdalena Polkowska, śpiewaczka Opery Nova w Bydgoszczy.
O pracy nad głosem, pasji i operowym rzemiośle Maciej Weryński rozmawia z Magdaleną Polkowską, śpiewaczką Opery Nova. Z bydgoską operą jest Pani związana już 14 lat... - Naprawdę już tyle minęło? To znaczy, że już za sześć lat będę miała jubileusz 20-lecia! Zaczęło się od roli w "Hrabinie Maricy". Ówczesna pani dziekan Magdalena Krzyńska powiedziała mi kiedyś na korytarzu, że w operze szukają młodej dziewczyny do operetki. "To wprawdzie rola mówiona, ale idź koniecznie, niech cię zobaczą, a nuż się uda!" - powiedziała. Przyszłam, Laco Adamik, który reżyserował, zmierzył mnie wzrokiem i stwierdził, że się nadaję... Pierwszy casting bez głosu. - Trwał może pięć sekund, ale tak zaczął się bardzo ważny kontakt z teatrem. Potem dawano mi tu coraz więcej szans. Na szóstym roku studiów weszłam w rolę Chawy w "Skrzypku na dachu". Co roku byłam obsadzana, dyrektor przydzielał mi coraz poważniejsze zadania. To by�