O sile filmu czy teatralnego spektaklu decyduje obsada aktorska. O tym, jak odtwórców ról poszukuje Magdalena Piekorz pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Jana Frycza wymarzyła sobie Magdalena Piekorz od razu, jeszcze na etapie pisania przez Wojciecha Kuczoka scenariusza do "Pręg". Aktor miał w sobie wszystko to, co filmowy Ojciec mieć powinien - sympatyczną twarz, stanowczy głos, spojrzenie. Ale przede wszystkim pasował do emocjonalnego portretu człowieka, postawionego przed największym życiowym dylematem. Problem tkwił tylko w tym, że Frycz był aktorem znanym i uznanym, a ona fabularną debiutantką. Miała na koncie świetnie oceniane i nagradzane dokumenty, ale on nie musiał ich przecież znać. Zadzwoniła, poprosiła o spotkanie, zgodził się chętnie na wstępną rozmowę. Idąc do kawiarni, w której się umówili, miała jednak tremę. Było tak, jak się spodziewała. Frycza bardzo scenariusz zainteresował, dokładnie wypytał jednak młodą reżyserkę o wizję i wymowę całości. Gdyby się rozminęli, pewnie powstałby, mimo wszystko, inny obraz. Bo o sile oddziaływania filmu czy spektaklu, w ogromnej