Z dnia na dzień z zupełnie zdrowej i aktywnej osoby stałam się wrakiem człowieka. Czułam, że rozpadam się na kawałki. Ból totalnie wyłączył mnie z życia. Na dodatek żaden lekarz nie umiał postawić mi diagnozy.
Nie uważasz, że to dobry materiał na film? Gdybym zrealizowała film fabularny o tym, co przeszłam przez ostatnie trzy lata, nikt by nie uwierzył, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Jak się zaczęła choroba? - Był luty 2015 r. Kilka miesięcy wcześniej zakończyła się promocja mojego ostatniego filmu "Zbliżenia". Wracałam właśnie z festiwalu Prowincjonalia we Wrześni, na którym film otrzymał nagrodę za zdjęcia i muzykę. W Poznaniu zrobiłam przerwę w podróży. Było zimno i wietrznie, a ja byłam ubrana dość lekko. Choroba zaatakowała nagle i niespodziewanie. Najpierw pojawiły się potworne bóle prawej strony twarzy i głowy trwające nawet po kilka dni. Do tego dołączyły napadowe ataki kataru. Pomyślałam, że to przeziębienie albo grypa. Wezmę lekarstwa, poleżę w łóżku i wszystko będzie dobrze. Ale nie było. Po roku szukania po omacku laryngolog uznał, że to jednak zatoki i zaproponował, że zrobi mi prywatnie operację przegrod