EN

24.01.2005 Wersja do druku

Magdalena Piekorz

MAGDALENA PIEKORZ nie jest już dziś osobą anonimową. Jej "Pręgi" okazały się sukcesem. Dziś jest jedną z najbardziej obiecujących reżyserek młodego pokolenia. Nie zamierza spocząć na laurach.

Katarzyna Nadolska: - Czuje się Pani człowiekiem sukcesu? Magdalena Piekorz: - Nie myślę o tym w ten sposób. Wielkim sukcesem jest to, że "Pręgi" odbiły się tak szerokim echem. Moim - że jestem w tym zawodzie. To nie jest takie proste. Do tego trzeba pracowitości, wytrwałości, cierpliwości i jeszcze łutu szczęścia. Mnie to szczęście spotkało: pierwsze filmy kręciłam, będąc jeszcze studentką reżyserii w Katowicach. Trafiłam tam na pana Andrzeja Fidyka, który stworzył studentom szansę realizacji profesjonalnych dokumentów dla TV. Szczęściem było też, że mój profesor Krzysztof Zanussi zaufał grupie młodych ludzi i mogliśmy nakręcić "Pręgi". Po tym filmie przestałam być osobą anonimową i dzięki temu udało się nam szybko sfinalizować wystawienie "Doktora Hausta" Wojtka Kuczoka z Michałem Żebrowskim. - W "Pręgach" widzowie zobaczyli nowe wcielenie Michała Żebrowskiego... - Pierwszy raz zobaczyłam Michała ponad 10 lat temu w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Magdalena Piekorz

Źródło:

Materiał nadesłany

Tele Tydzień nr 4

Autor:

Katarzyna Nadolska

Data:

24.01.2005