Magdalena Cielecka to wybitna aktorka, ale też oczytana i mądra osoba. Trzeba naprawdę dużo złej woli, żeby jej wypowiedź odczytywać jako relatywizowanie Zagłady - pisze Mike Urbaniak po wspólnym wywiadzie aktorów Teatru Nowego w Newsweeku.
Kiedy Krzysztof Warlikowski wystawił w Nowym Teatrze "Kabaret warszawski", słychać było tu i ówdzie komentarze, że teraz to już przesadził. Że zmuszanie zamożnych i garściami czerpiących z życia warszawiaków, mieszkańców jeszcze bardziej zamożnej, liberalnej i demokratycznej Unii Europejskiej do przeglądania się w lustrze weimarskich Niemiec jest co najmniej nadużyciem. Bo gdzie niby ta rzekoma uniformizacja i opresja czyhające na naszą wolność? Gdzie to ograniczanie wolności jednostki? Gdzie wpychanie niezależnie myślących, krytycznych, niemieszczących się w szablonach artystów (nie tylko zresztą ich) do podziemia? Trzy lata po premierze okazało się, że Warlikowski zrobił spektakl proroczy. Że czuł w powietrzu coś, czego nie czuli inni. Że już pod koniec 2013 roku słyszał z oddali ślicznego blond chłopca z "Kabaretu" Boba Fosse'a, śpiewającego coraz głośniej "Tomorrow Belongs To Me" - jakże przecież pięknej ludowej pieści o naturze