Czy można Maeterlincka traktować inaczej niż tylko jako zabytek z dziejów literatury? Czy można odnaleźć w nim treści, które przemawiałyby do dzisiejszego widza, poruszały go do głębi, nie pozostawiały obojętnego wobec tego, co dzieje się na scenie? W pewnym okresie utwory Maeterlincka były w teatrze novum, zrywały z dawnymi konwencjami, ale dziś zbytnia ich ekspresyjność, symbolizm, pesymizm będą w stanie zainteresować kogokolwiek? Nie będą zbyt manieryczne? WĄTPLIWOŚCI powyższe trapiły mnie mocno przed obejrzeniem spektaklu, z jakim zjechał do Warszawy teatr z Jeleniej Góry. Zgoła inne obawy budził anons na plakacie, "propozycja warsztatowa teatru muzykalnego". Mógł on przecież oznaczać kolejny rodzaj epatowania widza niecodziennymi pomysłami, które poza dziwnością nie wnosiłyby nic. Tymczasem teatr jeleniogórski pokazał nam przedstawienie ze wszech miar interesujące, klarowne w zamyśle, o ogromnej sile e
Tytuł oryginalny
Maeterlinck żywy
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 168