ŚMIEJEMY się mało i bardzo często bezmyślnie; z tego, że ktoś na ekranie poślizgnął się na skórce banana, że w najmniej odpowiednim momencie opadły mu spodnie, że tort wylądował na czyjejś twarzy. Śmiech z dialogu, z komizmu wewnętrznego oglądanych postaci, z sytuacyjnych nieporozumień i niedomówień jest zjawiskiem coraz rzadszym. Dlatego, jeżeli ktoś daje nam ku niemu okazję zasługuje na pochwałę. "Rodzina" nie jest dziełem wybitnym, choć wyszła spod pióra wybitnego poety, felietonisty, intelektualisty. Antoni Słonimski umiał jednak (jakżeby inaczej) nadać jej wszelkie, modelowe cechy komedii, którą się dobrze gra i doskonale ogląda. Sportretował w niej charakterystyczne dla swego cza-su (napisał ją w 1933 r.) typy Polaków, i ich sąsiadów - uroczego, żyjącego w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości ziemianina - utracjusza i wiecznego amanta, jego siostrę, ulepkowato romantyczną starą pannę, przybysza z Niemiec
Tytuł oryginalny
Mądry śmiech
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa Nr 242