EN

31.12.2014 Wersja do druku

Mądre wygłupy

Są szanse na to, że w najbliższych sezonach słowo "kabaret" przestanie się kojarzyć z telewizyjną rozrywką dla mało wymagających. W Warszawie rozwija się nowa fala literackiego kabaretu - pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Mają za sobą doświadczenia teatralne i ponadprzeciętną potrzebę kontaktu z ludźmi. Słowa "kabaret" unikają jak ognia - kojarzy się z masową rozrywką z telewizji, której nie oglądają, z atmosferą festynu i dowcipami o teściowej. Dlatego nazywają się teatrem, klubem czy właśnie Pożarem w Burdelu. Grają w klubach, piwnicach klubokawiarni, teatrach, muzeach, galeriach, na festiwalach teatralnych i muzycznych. Ich najnowsze premiery są już wydarzeniami towarzysko-artystycznymi, na które przychodzą setki widzów. - Kiedy zaczynaliśmy, w sferze kultury alternatywnej, klubowej czy niezależnej użycie słowa kabaret było naruszeniem. Sami byliśmy zniechęceni do tego słowa, nazwaliśmy się teatrem - tłumaczy Michał Sufin, współwłaściciel Klubu Komediowego, współtwórca Teatru Improwizowanego Klancyk oraz współautor scenariusza do kabaretowego "Fabularnego przewodnika po rzeczywistości wolnorynkowej". - A przecież kabaret był u swojego zarania miejs

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Poeci mogą być masowi

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 1/01.01.2015

Autor:

Aneta Kyzioł

Data:

31.12.2014