Kamil Maćkowiak żegna się z monodramem "Niżyński". Cztery ostatnie spektakle zagra w Łodzi - 10 i 11 oraz 20 i 21 września, w Teatrze Nowym. - Na etapie premiery byłem chłopcem, który grał narratora choroby. Teraz jestem 36-letnim facetem, który gra absolutnie megachorobę psychiczną, jest w niej bardzo głęboko osadzony i wiarygodny - mówi aktor.
Rozmowa z Kamilem Maćkowiakiem [na zdjęciu] Izabella Adamczewska: Musieliśmy spotkać się wcześniej, bo biegniesz na siłownię. Pracujesz nad ciałem z myślą o czterech ostatnich spektaklach "Niżyńskiego"? Kamil Maćkowiak: - Zawsze potrzebuję motywacji. Jeśli muszę schudnąć do roli, robię to. Na co dzień mam z tym większy problem, bo nie należę do ludzi przesadnie dbających o sylwetkę, wygląd, ubranie. Nie jestem metroseksualny. Chciałbym być zadbany, ale chyba jestem zbyt leniwy. "Niżyński" wymaga wielu poświęceń. Miałem rok przerwy, od premiery minęło 11 lat. Zresztą momenty baletowe w tym spektaklu zawsze były dla mnie wyzwaniem, bo monodram miał premierę siedem lat po skończeniu przeze mnie szkoły baletowej. Teraz minęło już prawie 20 lat od zamknięcia tego etapu, więc to nie tylko kwestia pracy nad sylwetką, żeby schudnąć dziesięć kilo. Grałem Niżyńskiego w jeszcze gorszych warunkach fizycznych i to się broniło, bo to p