"Aktorzy nieprowincjonalni" Kabaretu Macież w Centralnym Basenie Artystycznym. Pisze Karolina Matuszewska w Teatrakcjach.
Nie powinno być przesadą stwierdzenie, że tradycja polskiego kabaretu jest bardzo płodna i inspirująca. Do dziś nuci się piosenki Zielonego Balonika, wystawia Teatrzyk Zielona Gęś Gałczyńskiego, śmieje ze Starszymi Panami. Jednak mam wrażenie, że od kilku lat polska scena kabaretowa przeżywa poważny kryzys. Co prawda mamy sporo grup, które roszczą sobie prawo do rozbawiania publiczności, jednak jest to w większości humor bardzo prymitywny, mało błyskotliwy i częściej po prostu żenujący niż komiczny. Dawny inteligentny dowcip czy ostrą satyrę zastąpiły niewybredne żarty na temat polityków i Sejmu (co mija się z celem, gdyż co to za sztuka śmiać się z czegoś, co samo się ośmiesza), a piosenki o często dużych walorach literackich zostały wyparte przez przeróbki utworów kultury masowej. Na to wszystko nakłada się w dodatku kiepskie wykonanie. Kabareciarze są tak pewni swojego talentu i poczucia humoru, że często zagrywają się i gotują,