- To jest bezwstydny zawód. Bo jak całuję partnerkę przy milionowej widowni, to tak, jakbym mówił: tak oto wyglądam, kiedy się całuję. A w naszych rolach jesteśmy najciekawsi wtedy gdy odsłaniamy siebie, a najlepiej nasze słabości - mówi Maciej Stuhr, aktor Nowego Teatru w Warszawie.
Katarzyna Surmiak-Domańska: "Maciej Stuhr może uświetnić Twoją imprezę!". Czy wie pan, że to pierwsza informacja, jaka wyskakuje na pana temat w internecie? Maciej Stuhr: Ktoś wynajęty przez agencję zarabia na życie, klikając siedem tysięcy razy dziennie na tę stronę, żeby pojawiała się zawsze na pierwszym miejscu. Nie mam na to wpływu. Jest pan rozchwytywanym aktorem. Gra pan w kasowych filmach i w dobrym teatrze. Nadal można pana wynająć na imprezę w hotelu? - Przyjmuję takie propozycje z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego że zarabiam na tym niezłe pieniądze. Mogę sobie zrobić taki jeden wieczór w miesiącu, a potem siedzieć w teatrze i nie przejmować się tym, że nie płacą mi tam tyle, ile bym chciał. Drugi powód? Bo jestem dobry i skuteczny. Natrzaskałem tego tyle, że wiem, jakie żarty opowiedzieć komputerowcom, jakie farmaceutom, a jakie bankierom, żeby mieli dobry wieczór. To jest jakaś różnica? - Oczywiście. Najl