Juror "Top Chefa", recenzent kulinarny i dyrektor ds. artystycznych Teatru Polskiego w Poznaniu. Od dekad dzieli życie między dwie pasję: jedzenie i teatr.
W jury "Top Chefa" zasiadają praktycy - szefowie kuchni, gospodarze programów kulinarnych - i Pan, który zawodowo ocenia to, co ludzie gotują... - Rzeczywiście, zarabiam na pisaniu o gotowaniu, ale w związku z tym jestem przedstawicielem znakomitej większości opinii publicznej. Nie gotuję, moja rola to jest jedzenie ze smakiem i komentowanie. Czasami rozmijamy się w poglądach z kolegami z jury, ale mam dużo pokory i respekt wobec prawdziwego, porządnego rzemiosła kulinarnego. To już siódmy sezon tego programu, uczestnicy z sezonu na sezon umieją coraz więcej. A czy Państwo - jurorzy - czegoś się od nich uczą? - Przede wszystkim zmieniają się gusta uczestników i ich doświadczenia. Pięć lat temu, kiedy ruszaliśmy, w programie było wiele malowniczych postaci, ludzi, którzy latami uczyli się na kursach, podczas pracy za granicą. Ci, którzy dziś trafiają do "Top Chefa", to właściwie dzieci tego programu - osoby, które podczas pierwszej edycji