Jeden z najbardziej utalentowanych aktorów młodego pokolenia. Maciej Mikołajczyk (34 I.) opowiada o rolach bandziorów i żołnierzy, marzeniu o uratowaniu czyjegoś życia i wielkiej miłości do przyrody rodzinnego Podlasia.
MACIEJ MIKOŁAJCZYK ma apatyt na granie. We wrześniu zobaczymy go w "Koronie królów". Za Tobą role w "Na Wspólnej", "Strażakach", a ostatnio serialach "Wataha" i "Korona królów". To bardzo bogaty dorobek telewizyjny jak na tak młodego aktora. Myślisz, że pasujesz idealnie właśnie do seriali? - Bardzo lubię pracę na planie serialu i filmu. Zdecydowanie się polecam, bo ja naprawdę kocham grać. A mówiąc poważniej, wydaje mi się, że we wspomnianych rolach duży wpływ na angaż miały moje warunki fizyczne. To prawie zawsze są twardzi faceci, którzy raczej nie pękają. A nawet jeśli, to finalnie są w stanie podnieść się po upadku. Bardzo cieszę się z tych różnorodnych ról. A w rzeczywistości też jesteś takim twardym, nieustępliwym facetem? - Prywatnie jestem raczej spokojnym człowiekiem. Nieustępliwym - tak. Lubię osiągać cel. Często zdarzają się w Twoim życiu sytuacje, gdy musisz bić się o swoje? - Bić się raczej nie muszę