WIELKĄ to zapewne będzie zagadką dla przyszłego historyka kultury , dlaczego współczesna dramaturgia obfituje w imitacje, naśladownictwa, pastiche, wariacje na tematy już wykorzystane. Czyżby rzeczywistość była tak nieciekawa? A może przeciwnie, okrucieństwa cywilizacji wieku XX nie podobna wyrazić inaczej jak poprzez projekcję pośrednią, by nie narazić się na zarzut patosu, śmieszności, niemowlęcego gaworzenia wobec grozy rzeczywistości? Nowa sztuka Eugene Ionesco "Macbett" wykorzystująca motyw szekspirowskiego "Makbeta" w sposób przekorny, nie miała najlepszej prasy po paryskiej premierze. Motyw władzy "z natury rzeczy" skazanej na zbrodnię powracać będzie, obawiam się, jeszcze przez wiele lat nie tylko na scenie. Tylko, że ta "natura rzeczy" się zmienia a Ionesco zabawiając się żonglowaniem kilkoma podstawowymi słabościami natury ludzkiej jak: chciwość, pragnienie przewodzenia - traktuje swojego Macbetta tak, jakby i sama
Tytuł oryginalny
"Macbett"
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 154