Kiedy podniosła się kurtyna, ukazał, się Lwów. Tło sceny z panoramą miasta, jego ratuszem i kopułą Dominikanów, a nad tym wszystkim napis: "Leopolis". Dzieło scenograficzne Jana {#os#38816}Smosarskiego{/#} (scenografia), zdobiące piękne przedstawienie "Pana Jowialskiego" Aleksandra Fredry w Teatrze Polskim ZASP w Londynie. Ta urzekająca dekoracja wymownie ilustrowała charakter sztuki. Bo jest to komedia wyrosła z gruntu lwowskiego i tę lwowskość słusznie zaakcentował reżyser, Leopold {#os#38113}Kielanowski{/#}, chyba pierwszy w historii przedstawień "Jowialskiego". Widziałem tę rzecz przed wojną w Warszawie, z Solskim w roli tytułowej, ale akcentów lwowskich tam nie dostrzegłem. "Syrena z Pełtewy" (tj. z Pełtwi), o której mówi Wiktor do Ludmira, nie czarowała na owej scenie swym lwowskim głosem. Kielanowski zaś już w programie spektaklu przypomniał, że akcja dzieje się w podlwowskim dworku i że koloryt lwowszczyzny przebijał się
Tytuł oryginalny
Lwowskość Fredry
Źródło:
Materiał nadesłany
?