"Alicja po drugiej stronie lustra" Teatru Maska z Rzeszowa na małych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Sylwia Chutnik w swoim blogu na stronie małych WST.
Teatr Maska z Rzeszowa wyprawił się z nami na drugą stronę lustra, aby spotkać Alicję. Był kot, były królowe i pionki. Była niekończąca się niespodzianka - kto następny wyłoni się zza dekoracji - przegięty kwiatuszek, rycerz krzyczący "ahoj", czy może pionek do gry w fikuśnej czapie. A dekoracje zacne, przekrzywione, nie wiem tylko, czy po ekranizacji "Alicji" z Johnnym Deppem każda realizacja nie będzie przypominać tej filmowej. Zresztą, może to i lepiej. W sferze fabuły - kto nie czytał, ten nie będzie wiedział, o co chodzi. Na szczęście większość czytała, a jak nie, to będzie podziwiała sobie różne sceny. Reżyser Jacek Malinowski skupił się na dążeniu Alicji do bycia królową. I właściwie po jakimś czasie przestajemy zastanawiać się, czemu tak fajnie jest nosić niewygodną koronę, ponieważ dziewczynka musi stawać to coraz większej ilości zawodów i robić wszystko na opak i wbrew i sama już nie wie, dlaczego. Dla mnie