- Śmiać się z tych, którym się nie udało, to żadna sztuka. Sztuką jest zobaczyć nieudanych w wielkich, zobaczyć wirus, którym się zarażamy, gdy pniemy się na szczyty - mówił w klubie "Gazety Wyborczej" Krystian Lupa.
Katarzyna Janowska ("Polityka"), Piotr Mucharski ("Tygodnik Powszechny"): W Teatrze Dramatycznym w Warszawie odbyła się niedawno premiera sztuki Thomasa Bernharda "Na szczytach panuje cisza" w Pana reżyserii. Jej główny bohater, sławny pisarz, powszechnie uznawany za autorytet, znalazł się na intelektualnym i artystycznym szczycie. Oczywiście, jak to u Bernharda, jest w tym przewrotka, rzeczy nie są takimi, jakimi się wydają . Czy ta sztuka to także opowieść o Panu? Odnalazł Pan wspólne cechy z jej bohaterem? Krystian Lupa: Zacznijmy od tego, że odnalazł się w nim Bernhard. Stworzył postać niesłychanie skompromitowaną, choć trudno jednoznacznie powiedzieć, że negatywną. Bernhard pokazuje, co dzieje się z artystą podczas procesu tworzenia. Twórca, aby czegoś dokonać, musi wierzyć w siebie. Z biegiem czasu ta wiara rośnie, rozwija się, zmieniając się w próżność, w kabotyństwo, w megalomanię, w obsesję na własnym punkcie, staje się egotyz