Reżyser teatralny Krystian Lupa o zmarłej aktorce Małgorzacie Braunek: - Zanim ją spotkałem, pamiętałem jej niezwykłe role w polskim kinie. Była to piękna kobieta, ale to nie o urodę szło. W tej urodzie było coś tajemniczego, jakiś przekaz, pragnienie, marzycielstwo.
Należała do rzadkiego grona marzycieli, którzy swoje aktorstwo traktowali jako narzędzie do przekazania czegoś równie ważnego jak tajemnica religijna, tajemnica człowieka. To nie jest przypadek, że losy jej duchowości tak się potoczyły, że w pewnym momencie odeszła od aktorstwa (postanowiła poświęcić się buddyzmowi). Byłem jednym z tych uwodzicieli, którzy ją do aktorstwa z powrotem przyciągnęli. Wielokrotnie była na moich przedstawieniach, mówiła, że ją fascynują, wciągają. Kiedy poczułem, co kryje się w tej postaci, z dużą tremą - bo wiedziałem, że zajmowało ją w tamtej chwili coś innego - zadzwoniłem i zaproponowałem. Powiedziała, że możliwość zepsucia tego, co robiła, zarówno ją fascynowała, jak i przerażała. Już po dwóch dniach prób powiedziała, że eksperyment ją wciągnął i nie przeszkodzi to w jej drodze, a może ją wzbogaci. Zawsze byłem pod wrażeniem rozmów, które prowadziliśmy. Miałem poczucie, że w