Organizatorzy tegorocznego Festiwalu Jesiennego w Paryżu szukali natchnienia w Oriencie i starożytności. Przywieziono spektakle chińskie, z wyjątkiem dwudziestogodzinnej, XVI-wiecznej opery "Pawilon piwonii", którego nie wypuściły z Chin władze tego kraju ze względu na, jak podano, "pornograficzny" charakter przedstawienia. Udaną XX-wieczną wersję tego dzieła (do muzyki współczesnego kompozytora Tan Duna) pokazał Peter Sellars. Do Racine'owskiej "Fedry" sięgnął szwajcarski reżyser, Luc Bondy. Na "Ifigenię w Taurydzie" zdecydował się Klaus Michael Gruber. Tymczasem najmocniejszy akcent festiwalu wyrósł tuż pod bokiem, w "rodzinnej Europie": grudzień niewątpliwie należał do polskiego teatru. Krystian {#os#1116}Lupa{/#} zachwycił publiczność i krytykę teatralną gigantyczną adaptacją trudnej, wielowątkowej powieści Hermanna Brocha - "Lunatycy". Były to właściwie dwa spektakle Starego Teatru w Krakowie: zrealizowana w roku 95 pierwsza cz�
Tytuł oryginalny
"Lunatycy" w Paryżu
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2