38. Warszawskie Spotkania Teatralne. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Może to nie jest okno wystawowe polskiego teatru, ale na pewno lufcik na teatr dla stołecznych teatromanów. Nie wyjeżdżając z Warszawy, można zobaczyć na własne oczy, co nowego w polskich teatrach. Zwłaszcza że kurator tegorocznych 38. Warszawskich Spotkań Teatralnych, Dorota Buchwald zadbała, aby do Warszawy przyjechały spektakle "najgłośniejsze". Czasami w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo takiego poziomu głośności dźwięku jak w spektaklu "Lokis" chyba nigdy mury Teatru Narodowego nie słyszały. Widowisko Łukasza Twarkowskiego, przywiezione z Wilna (z tamtejszego Teatru Narodowego), narobiło sporo hałasu na Litwie nim zagościło jako swego rodzaju deser na WST. To już dobra tradycja Spotkań, że w miarę możliwości zapraszane są produkcje z polskim stemplem z krajów sąsiadujących, dość przypomnieć pokazywane w ubiegłych latach spektakle: "Plac Bohaterów" Thomasa Bernharda w reżyserii Krystiana Lupy (także z Wilna) czy "Iwonę, księżnic