- Dobrze napisany tekst, wielowarstwowy, brzmi współcześnie w każdej rzeczywistości. Ja próbuję znaleźć klucz naszego czasu, po to by nie utonąć w ogólnikach - mówi reżyser Wojciech Kościelniak przed premierą spektaklu "Czyż nie dobija się koni?" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.
Wojciech Kościelniak reżyseruje w Teatrze Wybrzeże adaptację "Czyż nie dobija się koni?" [na zdjęciu scena ze spektaklu] McCoya. Premiera 2 kwietnia na Dużej Scenie. Na ile jest dla Pana ważne, że historia z powieści McCoya rozgrywa się w Ameryce w latach Wielkiego Kryzysu? - Ważna jest dla mnie sama ta historia. Ale na pewno są rzeczy, które łączą tamte czasy i obecne. Czyli? - Np. to, że wówczas Hitler zajął Nadrenię, Włosi zajęli Etiopię, a Japończycy - Mandżurię. Takie rzeczy dzieją się i dzisiaj. Ale ludzie, ani w Europie, ani w Ameryce, nie biorą udziału w poniżających imprezach dla kawałka chleba. Tak, żyjemy w sytej Europie, ale poczucie opresji i braku perspektyw przecież istnieje. Wtedy nie było takiego uzależnienia od mediów, a dzisiaj po obejrzeniu porannych newsów pojawia się w nas poczucie niepewnej przyszłości. Tylko czy tekst McCoya nie opowiada tak naprawdę o tym, że ludzie zawsze chcą się wyrwać z taki