Z Ryszardem Jasińskim, którego w najnowszej premierze teatru Wybrzeże "Przed odejściem w stan spoczynku" zobaczymy jako Rudolfa Hellera rozmawia Grażyna Antoniewicz
- Czy ma pan osobiste wspomnienia związane z wojną? - Jak byłem małym chłopcem, zbierałem znaczki. W albumie miałem jeden z Hitlerem, z którego byłem szalenie dumny. To był unikat na skalę podwórkową. Moja mama przeżyła powstanie warszawskie i straciła tam rodziców. Kiedy zobaczyła ten znaczek, zrobiła mi straszną awanturę. Musiałem swój skarb zlikwidować. Nie przypuszczałem, że po latach ze swastyką na lewym ramieniu będę się pokazywał ludziom. - Zawsze grał pan albo komediowe albo liryczne postacie. A tu raptem czarny charakter, oficer SS. - Mój bohater, Rudolf Heller, to nie jest do końca szwarc - charakter. Każdy aktor stara się w swojej postaci przedstawić ludzkie cechy. Jakoś usprawiedliwić swojego bohatera. Podczas prób staraliśmy się odnaleźć w tych postaciach ludzi, na których swoje piętno odcisnęła wojna. Rudolf mówi do sióstr: Wszyscy jesteśmy ofiarami wojny. - Czyżby autor, Thomas Bernhard, starał się wyb