Trzeba z naszej strony wyraźnej deklaracji, że państwo pod naszymi rządami będzie brało na siebie istotny ciężar finansowania kultury, nawet jeśli jest potrzebna nam do tego nowa formuła podziału tych finansów. To oznacza zgodę na szczególny rodzaj uprzywilejowania ludzi kultury wobec innych grup społecznych i w jakimś sensie nie jest myśleniem do końca demokratycznym, ale niezbędnym - felieton posła Janusza Palikota o sytuacji kultury pod rządem PO.
Głosowaliśmy na PO w 2007 roku, choć wiedzieliśmy , ze Wasze podejście do kultury jest zgubne. Nienawidzimy PiS-u z samej istoty, ale oni dawali nam poczucie , że nic się nie zmieni w finansowaniu mechanizmów kultury. Być może będą się wtrącać ideowo i narzucać pewien rodzaj martyrologii - jak choćby w Operze Wielkiej czy muzeum Powstania Warszawskiego - ale utrzymane będą subwencje. Nie będzie prywatyzacji instytucji kultury, nie będzie urynkowienia czyli mierzenia wydajności kultury - tak mówił do mnie w prywatnej rozmowie pewien ważny, wybitny człowiek kultury. Tego typu głosy docierają do mnie co i rusz. I z podwórka lubelskiego i z krajowego. Dlaczego tak jest? Przecież nic się nie zmieniło i PO nie zrobiła żadnej istotnej zmiany. Nie ma prywatyzacji w kulturze i w ogóle jej nigdy nie planowano, nie ma zmian w polityce finansowania instytucji, a jednocześnie formacja rządząca nie wtrąca się do polityki personalnej, a do najważniejszych