EN

24.06.1965 Wersja do druku

Ludzie i widma

Patrzymy na "Sonatę widm" Strindberga, napisaną prawie sześćdziesiąt lat temu i znajdu­jemy w zalążku - ba, nie tyl­ko w zalążku ale i w pełnym rozwinięciu - elementy niemal wszystkich awangard literac­kich, jakie przewinęły się od tego czasu przez teatr aż do dnia dzisiejszego. I ekspresjonizm, i surrealizm, i egzystencjalizm. Groteska absurdalna Ionesco i groteska metafizyczna Becketta wraz z jego filozofią rozpaczy i nędzy istnienia. Mo­że nawet Albee z jego sadysty­cznym obnażaniem człowieka w "Wirginii Woolf". A przede wszystkim widmowość Ingmara Bergmana, którego filmy bez poprzednictwa Augusta Strindberga są zapewne nie do pomyślenia. A więc Strindberg-prekursor. Ten szwedzki pisarz był jed­nym z głównych "wściekłych" swego pokolenia, patronował całej ówczesnej "nowej fali", jego nazwisko elektryzowało kiedyś - tzn. pod koniec ubieg­łego wieku - całą Europę. Im­ponowała jego zuchwałość i bezkompromisowość, które za­wiodły

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ludzie i widma

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 150

Autor:

August Grodzicki

Data:

24.06.1965

Realizacje repertuarowe