Nie jest przypadkiem, że budowa tej sztuki mało przypomina zwaną konstrukcję dramaturgiczną teatru mieszczańskiego. "Ludzie i cienie" Andrzeja Wydrzyńskiego przyjmując z radzieckiej romantyki rewolucyjnej jej wielowątkowość, szerokość ujęcia i bogactwo zdarzeń, wykraczających poza klasyczną regułę trzech jedności, usiłują stworzyć sceniczną wizję bohaterstwa i nikczemności opartą na tej przejmującej wiedzy o człowieku, jaką pozostawiła nam okupacja. Jest to sztuka o kapitanie SS nazwiskiem Oskar von Schwerin, nie dlatego, aby był to jedyny wątek interesujący autora, lecz dlatego, że postać ta, najpełniej narysowana, najbardziej autentyczna, staje się eo ipso najbardziej ambitną zdobyczą utworu. Rzecz zaczyna się opartym na muzyce przedsłowem narratora i kończy jego komentarzem. O ile jednak wstęp jest czytelny, ponieważ płynie na wzrastającym zaciekawieniu widza - o tyle sam epilog wydaje się scenicznie martwy. Akcja zamyka się sama do
Tytuł oryginalny
Ludzie i cienie czyli o twórczej inscenizacji
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny nr 15