- W Kielcach nie odwołuje się spektakli, co zdarza się w innych miastach. Wręcz przeciwnie, czasem ludzie chcieliby kupić bilet, a muszą odejść od kasy z kwitkiem, bo miejsc nie ma już nawet na dostawkach - mówi MIROSŁAW BIELIŃSKI, aktor Teatru im. Żeromskiego.
W Międzynarodowym Dniu Teatru porozmawialiśmy z aktorem MIROSŁAWEM BIELIŃSKIM [na zdjęciu] o publiczności, która odwiedza Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach: Ma pan ulubioną publiczność? - Tak. Tę, która chce słuchać i przeżywać. Wiek ma tu jakieś znaczenie? - Nie. Choć najtrudniej gra się dla dzieci. Po nich od razu widać, czy sztuka ich interesuje, czy nie. Z młodzieżą już jest różnie. Najczęściej przychodzą, bo chcą coś zobaczyć, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto jest na widowni, bo został do tego zmuszony. I postanawia okazać swoje niezadowolenie? - No właśnie. Najczęściej jakimiś głośnymi uwagami. Zdarzało mi się przerwać spektakl z powodu takich delikwentów, którzy po wygaszeniu świateł stają się nagle bardzo odważni i mają mnóstwo do powiedzenia. Bo oni pewnie wolą chodzić do kina... - Możliwe. Ale z drugiej strony do teatru przychodzi coraz więcej młodych ludzi. Moim zdaniem dlatego, że oni poszukuj�