Z perspektywy internetów wrażenie robi demonstracyjne wyjście grupy wiernych z kościoła św. Anny podczas odczytywania listu biskupów o całkowitym zakazie aborcji. Nie pierwszy to kobiecy protest w warszawskich świątyniach. Do podobnej sytuacji doszło przed 150 laty, przy udziale mojej ukochanej Lucyny Ćwierczakiewiczowej - pisze Maciej Nowak w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Nie można was samych zostawić! Ledwo wyjadę z Warszawy na kilka dni, a tematy na felieton same stadnie pchają się na ekran. Kiedy rankiem w hotelu u braci Moskali odpaliłem internety, zapłakałem rzewnymi łzami. Po mieście latają torty rzucane w polityków, w kościołach protestują przeciwko nowelizacji ustawy antyaborcyjnej, a ja obserwuję to z rosyjskiej dali. Tyle epickich kwestii przechodzi mi koło nosa! Z mitem nie wygrasz Z perspektywy internetów największe wrażenie robi demonstracyjne wyjście grupy wiernych z kościoła św. Anny podczas odczytywania listu biskupów o całkowitym zakazie aborcji. Nie pierwszy to kobiecy protest w warszawskich świątyniach. Do podobnej sytuacji doszło przed 150 laty, przy udziale mojej ukochanej Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Autorka słynnych książek kucharskich i poradników życia domowego, obdarzana uwielbieniem przez samego Bolesława Prusa, osoba krewka i o legendarnej tuszy, odgrywała w ówczesnej Warszawie rolę