Nie cierpię streszczania sztuk, zwłaszcza tych, które się streścić nie dadzą. Cóż przecie począć z "Bazylissą Teofanu" Tadeusza Micińskiego? Egzemplarz jedynego wydania z 1909 roku należy do bibliofilskich rarytasów, potem o sztuce przypominały jedynie marzenia ludzi, którzy chcieli ją wystawić, ale nigdy nie wystawili. Dzisiejszy widz nie zna już nawet tych marzeń, co dopiero mówić o dziele. A tu już sam tytuł straszy, domaga się wyjaśnień. Bazylissą - żona bazyleusa, bazyleus - władca Cesarstwa Wschodnio-Rzymskiego. Dziesięciowieczne Bizancjum, wstrząsane drgawkami pałacowych mordów i bitew z Pieczyngami, Arabami, Bułgarami wciąga nas w otchłań zapomnianych faktów, nazwisk i dat. Po śmierci Konstantyna VII objął w roku 959 tron bizantyjski bazyleus Roman II Porfyrogeneta, który miał za żonę szynkarkę Anastazję, co swe pospolite imię zmieniła na uroczyste Teofanu... Czy przecież cały ten rejestr zbrodni, gdzie samych cesarzy aż tr
Tytuł oryginalny
Lucyferysta pokonany przez teatr
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 43