Po piętnastu latach wspólnego życia miłość staje się jak zbrodnia. Uzbierane w tym czasie draśnięcia, urazy i kłamstwa czynią ją nieznośnie trudną i ten resentyment może pchnąć prosto w szpony kryminału. We wtorek, 8 czerwca, obejrzymy "Małe zbrodnie małżeńskie" [na zdjęciu] z Magdaleną Zawadzką i Leonardem Pietraszkiem.
"Kiedy widzicie kobietę i mężczyznę w urzędzie stanu cywilnego, zastanówcie się, które z nich stanie się mordercą" - radzi Eric Emmanuel Schmitt, autor książki "Małe zbrodnie małżeńskie", na podstawie której powstał spektakl. Małżonkowie Lisa (Magdalena Zawadzka) i Gilles (Leonard Pietraszak) prowadzą ze sobą grę, na której dnie czai się samotność i wynikająca z niej próba zbrodni. Czy z takiego bagienka da się wyłowić jeszcze coś, co uratuje tę ich już wysłużoną, wieloletnią miłość? Lisa jest wciąż zakochana w swoim mężu i wciąż piękna. To drugie "wciąż" to jednak straszliwie mało dla kobiety, która chce być piękna po prostu. Gilles cierpi na zanik pamięci. Nie wie dokładnie kim jest ani jak to się stało, że uległ wypadkowi. Chociaż z żoną jest początkowo na "pani", jego pytania nadzwyczaj celnie zmierzają do odsłonięcia mrocznej tajemnicy. Po drodze ujawniają się także inne oczekujące na rozwiązanie kwestie.