Aktorzy teatru Andersena (Wioletta Tomica i Daniel Arbaczewski) zapraszają dzieciaki do 4 lat na zabawę w skojarzenia. Spektakl "Pod kolor" pomyślnie przeszedł testy przed publicznością. W role jurorów wcielili się pedagodzy i dzieci. Ta druga grupa miała decydujące zdanie. To nie pierwszy spektakl dla najmniejszych dzieci na scenie staromiejskiego teatru.
Była już "Pyza na polskich dróżkach" i "Bucik Kopciuszka". - Staramy się znaleźć granicę miedzy spektaklem, a zabawą. To nie fikoland, pewne granice muszą obowiązywać. Ustalamy z dziećmi, że siedzimy na białym, nie wchodzimy na kolor. Dla dzieci nie jest to łatwe, ale tak wychowujemy sobie publiczność - tłumaczy Daniel Arbaczewski. Dzieci siadają z rodzicami na miękkim dywanie. Na ułożoną z kolorowych kwadratów "scenę" wchodzą aktorzy. Nie ma tu żadnej historii, nie ma gotowego scenariusza. To, co się wydarzy, zależy tylko od dzieci. A ich reakcje są nieprzewidywalne. - Są dzieci, które ciężko okiełznać, intensywny kolor je pobudza. Ale są też takie, te najmłodsze, które wtulają się w mamę gdy próbujemy nawiązać z nimi jakiś kontakt - opowiada Arbaczewski. - Czego się tutaj uczą? Kolorów, liczenia, skojarzeń. Ale też tego, że ze zwykłego kwadratu dzieją się czary - opowiada Wioletta Tomica. - Aktor też lubi jak reżyser daje