W sobotę na scenie Osterwy zagości "Tartuffe albo szalbierz" Moliere'a - dzieło z samego szczytu światowej klasyki, wręcz jedna z ikon dramaturgii.
Sądzę, że nie ma przesady w stwierdzeniu, iż lubelska premiera wpisuje się w proces, który nazwałbym nowym otwarciem Moliere'a w Polsce. "Tartuffe'a" oczywiście znamy wszyscy, choćby jako szkolną lekturę. W polskiej kulturze oraz powszechnej świadomości dzieło utrwaliło się i funkcjonuje w tłumaczeniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego pod tytułem "Świętoszek". Reżyser lubelskiej realizacji, Bogdan Tosza, skorzystał jednak z nowego, już uznanego za znakomity, przekładu wybitnego aktora, Jerzego Radziwiłowicza. Jest coś z symbolu w fakcie, że właśnie aktor przetłumaczył sztukę napisaną przez innego aktora i w scenicznej premierze swego przekładu zagrał rolę Orgona; tę samą, którą Moliere grał w prapremierze. Znamienna jest nawet zmiana tytułu. Boyowski "Świętoszek" niejako sugerował drogę interpretacyjną; sztuka uchodziła za antyklerykalną i często w takim duchu była wystawiana. Ale zdaniem reżysera, utwór opisuje i diagnozuje obszar niepor�